Co z tą marihuaną? Monar i jego specjaliści
Natknąłem się dzisiaj na film zamieszczony na stronie Monaru, od razu wiedziałem, że będzie śmiech i płacz, a zaczęło się to tak:
Na Uniwersytecie Szczecińskim odbyła się 6 listopada 2013 debata pt. „Co z tą marihuaną” zorganizowana przez Poradnię Profilaktyczno-Konsultacyjną MONARU w Szczecinie we współpracy z tą uczelnią. Wystąpienia specjalistów z różnych dziedzin zadają kłam nagłaśnianym w środkach masowego przekazu sugestiom i twierdzeniom o rzekomej nieszkodliwości marihuany.
Hej hej!, jaki kłam!? Wśród znanych ludziom używek marihuana jest jedną z najmniej szkodliwych substancji którą można porównać do kawy, a ona również nie jest nieszkodliwa. Nikt nie mówi, że konopie są całkowicie nieszkodliwe, ale nie popadajmy w skrajność. Każda używka niesie ze sobą pewne zalety i dolegliwości, ale to chyba do specjalistów powinno należeć zadanie rzetelnego przedstawienia sprawy? A nie, zapomniałem, jesteśmy przecież w Polsce, tutaj edukować społeczeństwo muszą aktywiści i zwykli ludzie, bo ci “specjaliści” wiedzą tyle co Policja…
Dr. Tomasz Janus z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego omówił zagrożenia zdrowotne związane z zażywaniem marihuany. Jak wyjaśniał, pojedyncze zapalenie skręta na początkowym etapie używania może przynieść takie efekty jak euforia, czy pobudzenie, ale zwiększanie dawki i długotrwałe zażywanie może prowadzić do poważnych zaburzeń funkcjonowania organizmu, takich jak zawroty głowy, wymioty, zaburzenia widzenia, depresja, a nadużywanie może powodować zaburzenia w działaniu układu odpornościowego, ograniczenie funkcji poznawczych i występowanie zespołu amotywacyjnego.
Panie Tomaszu, oto możliwe skutki uboczne przy nadużywaniu kofeiny: Zdenerwowanie, niepokój i nerwowość, zwiększone bicie serca, kołatanie serca, bezsenność, pocenie się, zawroty głowy, wymioty, zatrzymanie akcji serca. Nie chcę już przypominać jakie skutki zdrowotne niesie ze sobą otyłość, ale są one dużo poważniejsze niż nadużywanie kofeiny i marihuany razem wziętych.
Tę ostatnią kwestię, jak również inne psychiatryczne powikłania, przedstawiła szerzej psychiatra dr Karolina Korwin-Piotrowska. Jak wynika z jej doświadczeń, zespół amotywacyjny dotyka 40 proc. osób regularnie zażywających marihuanę. Osoby te można określić jako 30-letnich starców – wypalonych, pozbawionych zainteresowań, życiowych celów i motywacji do działania, apatycznych, niepotrafiących podjąć najprostszych życiowych decyzji. Wśród występujących u nich objawów wymienia się m.in. spowolnienie procesów myślowych, zaburzenia koncentracji uwagi (pacjent nie potrafi skupić się np. na przeczytaniu gazety lub rozdziału w książce), pamięci krótkoterminowej (nie jest w stanie określić czym zajmował się przez ostatni dzień, tydzień, czy nawet miesiąc) oraz ogólne uczucie życiowego chaosu, któremu niekiedy towarzyszą myśli samobójcze (odsetek samobójstw jest w tej grupie wyższy niż w populacji ogólnej).
Pani Karolina zajmuje się głównie osobami uzależnionymi od marihuany, jeżeli z jej doświadczeń wynika, że 40% osób ( czyli 40% ludzi, którzy do niej trafiają ) regularnie palących marihuanę dotyka zespół amotywacyjny, to nie dotyczy to wszystkich, którzy używają konopi tylko tych, którzy z jej używaniem mają problem. Wypaleni, pozbawieni zainteresowań, życiowych celów i motywacji do działania -, to brzmi jak depresja którą dotyka ogromną część naszego społeczeństwa.
Marihuana w tym przypadku może być tylko środkiem do radzenia sobie z rzeczywistością tak samo , jak dziesiątki innych używek. Przy połączeniu depresji, jak i nadużywania marihuany większość z tych objawów wcale mnie nie dziwi, jednak zaburzenia koncentracji czy pamięci krótkotrwałej nie są stałe i wystarczy odstawić na jakiś czas konopie, żeby przywrócić normalne funkcjonowanie organizmu. Jeżeli człowiek niczym się nie zajmuje, wcale mnie nie dziwi to , że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie co robił w ostatnim czasie ( ja, na przykład nigdy nie potrafiłem powiedzieć co robiłem w szkole ). Pomimo oczywistego faktu, że marihuana upośledza pamięć krótkotrwałą, to brak odpowiedzi na te pytanie wcale nie musi sugerować tego, że jest to wina marihuany.
Pani Karolino, jeżeli już trafia do Pani jakiś człowiek, to jest oczywiste, że ma ze sobą problemy, którym często towarzyszy depresja, jak i myśli samobójcze i równie oczywiste jest to, że w tej grupie odsetek samobójstw jest wyższy niż w populacji ogólnej.
Na deser przedstawiam dwa slajdy z wystąpienia Pani Karoliny, jak dla mnie komentarz zbędny, średniowiecze…
Na pochwałę zasługują zasługują młode kobiety Jolanta i Natalia, które prowadzą Party Projekt w Szczecinie. Przedstawiły bardzo rzetelnie problem nadużywania, sposoby wyjścia z nałogu i wiele więcej, a także ostatecznie uspokoiły mnie, że są jeszcze ludzie, którzy potrafią zająć się młodymi, którzy eksperymentują z narkotykami i, że ich edukacja dotycząca zażywania narkotyków nie leży tylko na barkach palaczy i aktywistów konopnych.
Naprawdę głupio się czuję poprawiając specjalistów w swoich dziedzinach, ale jak widać oni też wcale nie są obiektywni w tym co mówią. Ja, natomiast, słysząc i czytając codziennie bzdury twierdzące, że marihuana to zło i nagłaśnianiu w mediach masowego przekazu negatywnych skutków nadużywania marihuany muszę być pozytywistą i nawet kosztem swojego obiektywizmu twierdzić coś zupełnie odwrotnego, że marihuana nie niszczy życia tylko te życie ratuje i że nie ma co się jej bać, bo jeżeli potrafisz panować nad sobą, to ta roślina cię nie skrzywdzi!
Gdyby Monar chciał kiedyś obiektywnie przedstawić swoją opinie na temat marihuany prosiłbym o przedstawienie również jej zalet, o których jakoś nikt nie kwapi się wspomnieć, ale chyba ciężko wymagać, żeby mówić o czymś o czym się nie ma pojęcia, nieprawdaż? :)
No Comment